czwartek, 26 lutego 2015

Informacja!


Drodzy czytelnicy (jeśli są tu wogule jacyś),
Z tego powodu, że nie pojawiły się komentarze pod tamtym rozdziałem nie opublikowałam następnego dwunastego rozdziału. Skomentowały raptem dwie osoby! Co mnie nie cieszy! Zawiodłam się na was i to bardzo. Pod dzięsiątym rozdziałem było inaczej, skomentowało aż dziewięć osób. Postanowiłam już nie pisać na tym blogu. Zdecydowałam tak, ponieważ po pierwsze nie mam weny na pisanie tego opowiadania a po drugie dlatego, że nikt nie komentuje. Jeśli chodzi o konkurs na One Shota. Odbędzie się, ale na innym blogu. To znaczy, że dedykacje pod rozdziałami będą na tym blogu: http://fedemila-love-will-remember.blogspot.com/ Jest to mój nowy blog. Zapraszam wszystkich serdecznie :) Mam nadzieję, że wpadniecie i zostaniecie wiernymi czytelnikami!
Pozdrawiam Gabi <3

wtorek, 17 lutego 2015

Rozdział 11 ~ Fede, to ty?


Z dedykacją dla Chica Magica
Proszę kochana <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3

Będziesz zdziwiony jakie życie jest skomplikowane i jakie rzeczy niespodziewanie wychodzą na jaw.

Czytasz? To pozostaw po sobie ślad.
Komentujesz=Motywujesz

PRZECZYTAJCIE NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!


~ Violetta  ~
Gdy już doszłyśmy do miejsca zapytałyśmy panią z policji czy może nas zaprowadzić do Diego:
- Dzień dobry, jesteśmy Ludmiła Ferro i Violetta Castillo. Chciałyśmy się zobaczyć z Diego Dominguez. Czy może nas pani do niego zaprowadzić?
- Tak oczywiście - powiedziała kobieta ubrana w granatowy strój. Po chwili pokazała nam kierunek
gdzie mamy iść. Gdy zaczęłyśmy się kierować do wyznaczonego miejsca już po kilku minutach zgubiłyśmy się. To pomieszczenie było bardzo duże. Więc poprosiłyśmy sprzątaczkę, żeby nas zaprowadziła. Najlepsze było to, że wiedziała gdzie się każdy znajduje. Orientowała się we wszystkim. A jej ruchy zamiatania były jak maszyna. Gdy doszłyśmy wreszcie do miejsca zobaczyłyśmy chłopaka siędzącego na krześle. Uświadomiłam właśnie sobie, że ten chłopak, który był na moich wakacjach to musiał być inną osobą. Przebrał się po prostu za niego. Diego miał założony kaptur na głowie. Nie widziałam razem z Ludmiłą jego twarzy, ponieważ zasłaniała nam ręka chłopaka położona na jego twarzy. Widać było, że jest zdruzgotany. Szkoda mi go było, ale wiedziałam, że i tak źle postąpił. Postanowiłam podejść do niego i zapytać jak się czuje. Nie lubię gdy ktoś jest smutny. Wiem jak osoba się czuje i chcę jej pomóc. Nawet osobie, która mogłaby zabić mojego ukochnego.
- Cześć Diego. Jak się czujesz? - spytałam chłopaka, ale ten nie odpowiedział więc jeszcze raz zapytałam.
Niestety chłopak wciąż się ruszał ani nic nie mówił. Byłam trochę zmartwiona i zdenerwowana, bo nie chciałam go naciskać. Ponieważ bałam się jak zareaguje. Nagle wszedł ochroniarz i poprosił mnie i Ludmiłę, żebyśmy wyszły, ponieważ mamy określony czas do spotykania się z więźniami. Byłam trochę smutna, że Diego mi nie odpowiedział, bo nie wiedziałam jak się czuje i czy coś wie o tej całej z sytuacji z przebieraniem. Nieoczekiwanie Diego krzyknął:
- Poczekaj, zostań. Kim jesteś? - zapytał mnie chłopak.
- Jestem Violetta. Nie rozpoznałeś mnie? Przecież jestem Violetta Castillo - powiedziałam.
- Nie nie znam cię. Chyba pomyliłaś się z jakim jestem więźniem! - krzyknął chłopak.
- Jak to. A jakim jesteś więźniem?
- Jestem niewinny.
- Co? - spytałam po czym wybuchłam wielkim śmiechem i zdziwieniem, że kłamie normalnie jak po prostu z nut.
- To prawda, nie śmiej się.
- Jesteś pewny na 101%?
- Tak.
- Wątpie - wymamrotałam po czym spojrzałam na kraty i przyklejony tam napis, na którym pisało: DIEGO LOPEZ. Byłam tak zdziwona, że przyjrzałam się karteczce jeszcze raz, ale i tak wciąż było napisane to same imię i nazwisko. Nie wiedziałam co robić byłam przestraszona. Nie miałam pojęcia czy to właśnie na tym wyjeźdźie właśnie nie on był. To on uciekł albo wogule może nie był w więzieniu. Bo przecież by tak po prostu policja nie wiedziała o tym. To jest nie możliwe. Przecież tu wszystko jest monitorowane i chronione. Po chwili chłopak wreszcie odsłonił twarz, ale nie był to Diego! To był ktoś zupełnie inny. Nie brunet, ale blondyn z niebieskimi oczętami. Matko jedyna, o co tu chodzi!


~ Ludmiła ~
Spojrzałam na napis i nie mogłam to uwierzyć, że to właśnie nie jest on. Skąd się tu wziął jakiś Diego Lopez. To wszystko jest jakieś zagmatwane. Coś mi tu nie pasuje. I jeszcze ten mówi, że jest niewinny. Ale Diego ma sposoby jak uciec. Ten to jest cwaniak! Nie nawidze tego gnoja po prostu. Musi zawsze coś wymyśleć, że każdy łapie się za głowę. Czyli tamten co był na moim i Violi wakacjach to nie był żaden chłopak, który się przebrał za Diego. Wiedziałam po prostu, że tak będzie. Postanowiłam już nie rozmyślać, ale porozmawiać z jakimś policjantem o tej całej sprawie. Muszę mu po pierwsze powiedzieć, że to nie jest Diego Dominguez tylko Diego Lopez. Po drugie czy może Diego nie uciekł z więzienia.
- Dzień dobry - podchodząc przywitałam się z wysokim mężczyzną.
- Dzień dobry. Mógłbym w czymś pomóc - powiedział i spytał się mnie.
- Tak. Mam bardzo ważną sprawę do pana - wymamrotałam z zdenerwowaną miną.
- Proszę mówić.
- Chodzi oto, że pani sprzątaczka nas źle zaprowadziła albo nie ma po prostu tego chłopaka w więzieniu. Przypuszczam, że uciekł po prostu. Prosiłyśmy, żeby nas zaprowadziła do Diego Dominqueza a nie do Diego Lopeza - oznajmiłam i spojrzałam na policjnta bardzo dziwnie.
- Aha. Proszę za mną dobrze. Zaraz panią zaprowadzę do Diego Dominqueza. Pewnie sprzątaczka źle pani powiedziała. Ale zdziwiony jestem, bo ona zawsze wie gdzie wszyscy są i gdzie się znajdują więźni. Nie myśl nawet, że on uciekł! To niemożliwe - powiedział po czym zaczął iść w stronę gdzie podobno znajdował się Diego. Szliśmy i szliśmy aż w końcu dotarliśmy. Niestety to był i tak ten sam chłopak, który był wcześniej. Przecież to jest jakiś blondyn a nie brunet! Policjant pierwszy podszedł do napisu i zdziwił się co było napisane na karteczce. Był zszokowany. Wiedziałam już, że Diego na 101% uciekł z więzienia. Patrzyłam na policjanta nie wierząc co właśnie się stało. Myślałam jeszcze przed chwilą, że może będzie jakaś szansa. Policjant miał na twarzy dziwną minę. Nie wiedział co robić. Nie ruszał się, nie dragał aż po kilku minutach podeszłam do niego i zaczęłam do niego mówić i wtedy na szczęście zaczął mówić i z powrotem ruszać swoje ciało. 
- Przepraszam, ale nie mogę. J a  n i e  w i e m  j a k  m o g ł o  s i ę  t o  s t a ć. . . - powiedział po czym upadł na ziemię. Natychmiast zaczęłam wołać po pomoc. Po chwili na szczęście przyszli inni policjanci i zaczęli ratować go. Udzielali pierwszej pomocy itd. 

  Siedziałam wciąż z Violą w komisariacie na krześle. Okazało się, że ten policjant tylko stracił przytomność. Martwiłam się bardzo, że mogło mu się coś stać groźniejszego. Nieoczekiwanie usłyszałam skrzypienie drzwi i po chwili ukazał się szczupły chłopak. Był przystojnym brunetem z szejścio centymetrową grzywą. Nie spodziewałam się kogo ujrzałam w pomieszczenia. Był to mój ukochany Federico. Bardziej mówiąc mój dawny chłopak. Wiem, że Fede mnie zostawił, ale ja go nigdy nie zapomnę. Podniosłam się i wtuliłam się w jego tors. To właśnie on jest moim księciem z bajki. A teraz przyjechał na białym koniu, żeby mnie uratować  i, żeby mnie pocieszyć. Mam nadzieję, że zastanowił się nad swoim zachowaniem i chcę do mnie wrócić.
- Fede. Wiedziałam, że wrócisz, że mnie nigdy już nie zostawisz. Tęskniłam i to bardzo. Nie wiesz nawet jak! - powiedziałam i pocałowałam go namiętnie.
- Słuchaj, Ludmiła. Nie przyjechałem tu po wybaczenie ale, żeby się z tobą pożegnać już na zawsze. Przeprowadzam się do Anglii. Ludmi, kocham cię i możemy zostać parą, ale na odległość. Tam gdzie się urodziłem i tam gdzie zostanę do końca mojego życia. Ludmi, kocham cię i możemy zostać parą, ale na odległość. Wybacz mi - wymamrotał brunet.
- Ale, ale Federico, nie rób mi tego... - oznajmiłam po czym zaczęłam okropnie płakać.
- Nie płacz! Nie chcę, żebyś była smutna.
- A mogę z tobą pojechać. Ja chcę z tobą spędzić moje całe życie - odrzekłam z uśmiechniętą miną.
- Nie wiem kochanie...
- Proszę, nie mogę bez ciebie żyć.
- Yyyyyyyyyy..........

****************************************************************************************************************

No więc 11 rozdział za nami. Mam nadzieję, że się spodobał. Przypominam o konkursie! Wiem, że dopiero minął jeden dzień od informacji, ale może niektóre osoby nie przeczytały posta. Zgosiły się już trzy osoby i bardzo się cieszę, ale chcę żeby było tak z kilkanaście osób. Żeby była konkurencja :P Następny rozdział = 12 komentarzy
Pozdrawiam,
Gabi <3

poniedziałek, 16 lutego 2015

Konkurs na One Shota :)



Z tego powodu, że tylko jedna osoba mi powiedziała w komentarzach co chcę w nagrodę to zdecydowałam sama, ponieważ nawet nie wiem jakie jest zdanie innych i co by chcieli.
Myślę, że fajną nagrodę wybrałam ;)
Mam pomysł, żeby zrobić konkurs na One Shota. Wiem, że dacie radę więc daję wam tak z 3 tygodnie. Myślę, że tak czas do: 8 marca 2015 roku
Mam wielką nadzieję, że zdążycie z napisaniem OS'a i wymyśleniem historii. Jest to raczej wystarczająco dużo czasu, prawda?
Jeśli chodzi o historię waszego One Shota to może to być gatunek: kryminał, dramat, romans, erotyk, komedia, co chcecie to już od was zależy :P Tylko mam do was prośbę. Zróbcie OS'a raczej o parach z Violetty, bo pasuje do mojego bloga (nie chce naprzykład, żeby Leon i Selena byli razem). Nie musi to być jakieś bardzo długie, ale też nie chcę, żeby było krótkie. Będę najwięcej patrzeć na wykonanie. Nie przejmuję się błędami ortograficznymi, bo przecież każdy czasem je popełnia.
Mam nadzieję, że dużo osób się zgłosi i będziecie chętni do pisania :*
Mój gmail: gpalmowska8@gmail.com
Jeśli coś jeszcze się mnie zapytać to zapraszam na mojego GG: 52746529
Tutaj możecie ze mną pogadać i powiedzieć mi czy będziecie pisać kryminał czy komedię. O jakiej parze chcecie pisać itp.

Takie są nagrody

Za zajęcie pierwszego miejsca:
Reklama któregoś z waszych blogów przez dwa tygodnie
Dedykacja pod czterema rozdziałami
Dodam się do obserwatorów jeśli tego nie zrobiłam
Zdradzenie moich pomysłów na dalszy ciąg opowiadania
Napisanie OS'a o jakiej parze sobie zażyczy osoba, która wygra
Opublikowanie OS'a

Za zajęcie drugiego miejsca:
Reklama któregoś z waszych blogów przez jeden tydzień
Dedykacja pod trzema rozdziałami
Dodam się do obserwatorów jeśli tego nie zrobiłam
Zdradzenie informacji na temat następnego rozdziału
Opublikowanie OS'a

Za zajęcie trzeciego miejsca:
Reklama któregoś z waszych blogów przez pięć dni
Dedykacja pod dwoma rozdziałami
Dodam się do obserwatorów jeśli tego nie zrobiłam
Opublikowanie OS'a

Myślę, że nagrody są naprawdę fajne i warto wziąć udział w konkursie :D


PS
Rozdział pojawi się jutro, ponieważ dzisiaj już nie zdążyłam opublikować. Jeszcze następny rozdział postaram się, żeby był za trzy dni :*
Pozdrawiam,
Gabi <3

czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział 10 ~ Jakbym już go znała.


Zdecydowałam, że zrobie dedykację dla wszystkich, ponieważ nie mogłam się zdecydować.

Czytasz? To pozostaw po sobie ślad.
Komentujesz=Motywujesz

PRZECZYTAJCIE NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM! TO WAŻNE!



  Wciąż leżałam na ziemi. Oczy coraz bardziej mi się zamykały i prawie nic nie widziałam. Nie mogłam
już wytrzymać i zaczęłam okropnie wymiotować. Nie miałam innego miejsca więc musiałam wymiotować na ziemię. Wciąż nikt mnie zauważał, czasem nawet ludzie mnie deptali. Wołałam Leona, ale ten wciąż mnie nie usłyszał. Może ignorował mnie, był ciągle zajęty tą swoją dziewczyną z którą się całował. Wiedziałam, że on tylko był moją jedyną nadzieją. Jego tylko znałam, ale nie miałam pewności, że on mi pomoże. Oczywiście, że mi nie pomoże. DEBIL! Jak ja mogłam z nim chodzić. Nieoczekiwanie jakiś chłopak do mnie podszedł. Nie widziałam twarzy chłopaka ponieważ zasłaniał mi cień. Widziałam tylko, że jest brunetem i ma wielką czuprnę. Nagle poczułam, że nieznajomy podniosi mnie z podłogi i trzyma mnie w swoich obięciach.
- Coś ci się stało? Mogę ci jakoś pomóc? - zapytał mnie nieznajomy.
- Nie nic mi się nie stało. Możesz mnie puścić proszę? - odpowiedziałam i poprosiłam go. Wciąż i tak nie czułam się dobrze, ale jakoś nieswojo się czułąm i potrzebowałam przestrzeni osobistej.
- Dobrze - powiedział po czym postawił mnie znów na podłodze.
- Dziękuje ci za pomoc - wymamrotałam.
Zaczęłam się zastanawiać czy nie znam już tego chłopaka? To co widziałam było mi znajome włosy i styl chłopaka, czyli rockowy. Nawet głos wydawał mi się znajomy. Pożegnałam się z chłopakiem. On zaczął iść w stronę swojego pokoju a ja go jeszcze szybko zatrzymałam.
- Przepraszam, że o to zapytam, ale czy my się już nie znamy? - spytałam nieznajomego.
- To ty mnie nie rozpoznałaś? Przecież ja jestem Diego. To ja twojemu chłopakowi groziłem życiem. Niedawno wyszedłem z więzienia. Dowiedziałem się, że tu przyjechałaś i postanowiłem, że muszę cie zobaczyć. Wiem, że popełniłem błąd i chce go naprawić. Oczywiście nie będzie to łatwe, ale każdy przecież uczy się na błędach, prawda? - oznajmił Diego.
- Nie nie rozpoznałam ciebie. Ale ty już tak szybko wyszedłeś z więzienia? Nie wybacze ci tego nigdy Diego. Chyba oszalałeś! Za to wszystko myślałeś, że tak po prsotu ci wybacze. Sorka - powiedziałam i odeszłam od Diego ze złą miną.
Podeszłam do drzwi mojego pokoju i otworzyłam je kluczykiem. Postanowiłam, że napiję się wody, ponieważ wciąż kręciło mi się w głowie. Już lepiej się czułam, ale teraz zaczęły mnie napadać bóle brzucha. Wzięłam więc jeszcze tabletki i szybciutko pobiegłam do łazienki przebrać się w świeżą piżamę. Zmyłam makijaż po czym pożyłam się na mięciutkie łóżko i przykryłam się kołdrą. Myślałam o Diego o tej całej dzisiejszej sytuacji. Wiedziałam, że na 101% mu nie wybacze. Przecież on groził mi życiem Leona. Chociaż to teraz nie jest ważne. Leon to już przeszłość i nie ma czym się przejmować. Ale z Diego myśli, że ja tak po prostu mu wybacze? Chyba śni! Też zastanawiałam się na tym, jak on mógł tak szybko wyjść z więzienia. Minęły raptem chyba dwa miesiące.

  Obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Więc szybko odebrałam i zaczęłam rozmawiać z Ludmi.
- Halo - powiedziałam trochę zaspana i zmęczona.
- Cześć Vilu, słuchaj możemy się spotkać. Muszę ci coś ważnego powiedzieć. Nie uwierzysz! - wymamrotała Ludmiła.
- Dobrze tylko pójdę się wyszykować, ok? - spytałam przyjaciółkę.
- Ok. A Violu ty dopiero co wstałaś? - odpowiedziała i zapytała mnie.
- Tak. Obudziłaś mnie - powiedziałam trochę zła.
- Och przepraszam, ale myślałam, że już nie śpisz, bo wiesz jest już jedenasta trzydzieści - oznajmiła.
- Jezu kochany! To ja tak długo spałam?! Dobra idę szybko się ubierać, pa! - wykrzyknęłam i rozłączyłam się.
Z wybranym ubraniem poszłam do łazienki się przebrać. Oczy pomalowałam jasnym odcieniem, a rzęsy delikatnie pomalowałam czarnym tłuszem. Na usta nałożyłam czerwoną pomatkę. Założyłam piękną białą sukienkę z dużymi kolorowymi kwaiatami. Ubrałam się jeszcze w dźinsową kamizelkę. Na sam koniec dobrałam jeszcze do stroju kilka pasujących bransoletek. Po ostatnim łyku wypitego soku spojrzałam na zegarek - dwunasta pięć. Więc szybko wyszłam z mojego pokoju i skierowałam się w stronę parku. Gdy spojrzałam na moją przyjaciółkę ujrzałam na jej twarzy dziwną miną. Nie uśmiechniętą ani nie smutną. Miała po prostu
dziwną minę.
- Hej. Coś się stało? - spytałam przyjaciółkę.
- Tak, a co?
- To znaczy masz jakąś dziwną minę, więc się pytam.
- Spójrz tam - powiedziała Lu i wskazała na Diego.
- Diego chyba wyszedł z więzienia, wiesz? - oznajmiła Ludmi.
- Wiem. Witał się już ze mną. Dziwne, co? Myślisz, że tak szybko wyszedł z więzienia? - zapytałam Ludmiłę.
- No właśnie - powiedziała.
- Co właśnie?
- Diego przecież miał wyjść z więzienia dopiero po czterech latach! - wykrzyknęła przestraszona Ludmi.
- Co?????????? To jest nie możliwe, Lu - wymamrotałam.
- No właśnie jest możliwe. On ma sposoby kochana nie myśl sobie - oznajmiła Lu.
- O boże! To my chyba musimy wejzać policję, nie myślisz?
- Nie wiem. A może to nie jest Diego tylko jakiś inny chłopak, który się za niego przebrał. Musimy to sprawdzić. Albo wyjechać albo zostać tu - powiedziała.
- Masz rację, ale co jeśli Diego może uciekł z więzienia i to jest właśnie on - oznajmiłam.
- Nie wiem kochana, ale i tak musimy coś zrobić. Ja sugeruje, żeby wyjechać i sprawdzić czy Diego nadal jest w więzieniu. A jeśli nie będzie to... nie wiem co zrobimy, ale napewno coś wymyślimy Vilu więc nie musimy sie martwić - wymamrotała poważna Ludmiła.
Następnie pożegnałyśmy się i postanowiłyśmy się spakować. Wyjęłam z szafy wszystie rzeczy i ubrania. Potem poszłam do łazienki i wzięłam kosmetyczkę. Po spakowaniu wszystkich rzeczy zapięłam moją walizkę. Wyszłam z pokoju i zamknęłam drzwi. Zobaczyłam, że Ludmiła idzie w stronę recepcji więc ją złapałam i poszłam razem z nią. Oddałam razem z Lu kluczyki do naszych pokojów i zaczęłyśmy iść w do taksówki. Niestety napotkałam Diego, który pytał mnie gdzie jadę:
- Violu, gdzie ty jedziesz, kochana? Mam nadzieję, że nie wyjeżdżasz nigdzie, prawda?
- Yyyyyyyyyy..........
- Co to znaczy yyyyyyyyyy..........?
- Nie no coś ty. Nigdzie nie wyjeżdżam - odpowiedziałam Diegowi.
- To czemu masz walizkę koło siebie? - spytał mnie.
- To jest tylko taka podręczna. Ta główna to jest o wiele większa. A z Lu jedziemy tak na jeden dzień na wycieczkę. Będziemy zwiedzać całe miasto i wszystkie muzea itp. - powiedziałam.
- Aha. No dobrze, to baw się dobrze. A może razem z wami pojadę. Ja się szybko szykuje - prosił mnie Diego.
- Przepraszam, ale nie. Chciałam sama wyjechać z przyjaciółką - oznajmiłam.
- No proszę.
- Nie! - wykrzyknęłam i odeszłam od Diego po czym wsiadłam do zielonej taksówki.

Kilka godzin później...

Właśnie razem z Ludmiłą jedziemy samolotem do Hiszpani. Zachwile lądujemy. Bardzo się denerwuje i po całym brzuchu chodzą mi motylki. Stres mam ogromny. Chociaż, że dużo podróżuje zawsze mam treme. Gdy już wylądowaliśmy na ziemi postanowiłam spakować wszystkie mi zbędne rzeczy i wyjść z samolotu. Niestety padało i była okropna pogoda. Nienawidzę gdy jest pochmurnie i zimno. Zawsze wtedy mam zły nastrój i boli mnie głowa. Zeszłam z schodów i weszłam do taksówki razem z Lu. Usiadłam na miękkim siedzeniu i włączyłam telefon, żeby sobie pograć w różne gry. Na początku postanowiłyśmy, że pojedziemy od razu do więzienia. Tam gdzie jest Diego lub go nie ma. Wysiadłyśmy i skierowałyśmy się w stronę więzienia. Gdy już doszłyśmy do miejsca zapytałyśmy panią z policji czy może zaprowadzić do Diego:
- Dzieńdobry, jesteśmy Ludmiła Ferro i Violetta Castillo. Chciałyśmy zobaczyć się z Diego Dominguez. Czy może nas pani do niego zaprowadzić?


*********************************************************************************


Drodzy czytelnicy,
Ten rozdział jest moim najdłuższym rozdziałem ze wszystkich na tym blogu. Mam nadzieję, że się spodobał. Jest trochę później, ponieważ mam wybity palec i jest mi trochę trudniej pisać na klawiaturze. Jest już na szczęście lepiej niż wcześniej było. Ale mam pomysł jak wam to wynagrodzić. Moja nagroda to dłuższy rozdział właśnie! Mam nadzieję, że się podoba. ale mogę jeszcze coś dla was zrobić. Jeśli coś chcecie to piszcie w komentarzach, to ja się postaram to dla was zrobić. Może być na przykład za dwa dni następny rozdział. Dokończenie tamtego OS'a o Naxi. Albo nowy One Shot. Nie wiem wy coś wymyślcie :P Jeszcze mam jedną sprawę do powiedzenia. Pod tym rozdziałem rządam dużo komentarzy, ponieważ nie będę pisała odpowiedzi pod waszymi komentarzami. Chciałam zobaczyć ile tak naprawdę mam czytelników. Czy mało, czy dużo. Jak zawsze pisze te odpowiedzi to nie wiem tak naprawdę czy mam dużo komentarzy. Przynajmiej jak na mój blog to tak 19 czy 20 komentarzy to jest naprawdę dużo, ale odliczając moje to jest tak z 10 albo 11 komentarzy. Niestety to już nie jest aż tak dużo, więc proszę was. Zawsze się bardzo staram napisać te rozdziały. Następny tak może być..........yyyyyyyyyy.......... Rozdział 11=8 komentarzy Liczę na was :* 
Gabi <3

sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 9 ~ To już koniec.


Z dedykacją dla Roksa Rokseł


~ Violetta ~
Byłam bardzo zdenerwowana i ciekawiło mnie skąd ta moja głupia siostrzyczka wiedziała, że jestem z Leonem. Może powiedziała jej Ludmi, bo Fran nią o to poprosiła. Nie wiem, dlatego muszę ją spytać. Po czym podeszłam do niej i spytałam ją:
- Poczekaj Fran, a skąd ty wiedziałaś, że jestem razem z Leonem?
- Bo powiedział mi Federico, z baru "All you need is music and dance" - odpowiedziała mi.
- Aha. A wy się znacie? - zapytałam ją.
- Tak. Lubię go. Jest naprawdę fajny - powiedziała i na twarzy miała szczery uśmiech.
- Co? On ci się podoba! - krzyknął zdenerwowany i zły Leon.
- Tak. Zrozum wreszcie, że był to tylko żart. Wrobiłam to żebyś nie był z Violettą, rozumiesz - oznajmiła Francesca.
Chciałam ci tylko powiedzieć coś - wyszeptała.
- Co?
- Słuchaj. Leon ci nie ufa. Nie odchodzi się tak po prostu i wierzy byle jakiej osobie - wymamrotała.
- Masz rację, to jest nie dopuszczalne. Tak się nie robi kobietom. On mi nie wierzy. Co za skurwysyn! -  wykrzyknęłam ze złością.
Zrobiłam wielki zamach i walnęłam mu z liścia.
Nie chcę być z tobą Leon! Jesteś skurwysynem i nigdy do siebie nie wrócimy! - wykrzyknęłam i odeszłam.
Gdy szłam w stronę mojego domu spotkałam Ludmiłę. Też widać było, że ma zły humor. Płakała i
miała rozczarowaną minę. Szybko podbiegłam do niej i przytuliłam ją mocno.
- Co się stało? - spytałam moją przyjaciółkę.
- Zerwałam z Federico. To znaczy on mnie zostawił, nie wiem dlaczego. Kochana jak dobrze cię widzieć, tęskniłam - odpowiedziała mi Ludmi.
- Nie przejmuj się. Nie był ciebie wart. Ja też zerwałam z Leonem, ale nie będę ci opowiadać, bo to nie ważne - powiedziałam.
- Ojej perełko, ty też się nie przejmuj - wymamrotała moja przyjaciółka/
- Ej słuchaj a może wyjedziemy gdzieś na wakacje, żeby się trochę odprężyć? Co ty na to?
- Świetny pomysł Violu. Tak zróbmy. Nie przejmujmy się facetami ani żadnymi naszymi problemami. Wyjedźmy sobie na długo - powiedziała Ludmiła z uśmiechniętą miną na twarzy.

Tydzień później...
Jestem właśnie na Hawajach z Ludmiłą. Odpoczywamy sobie na leżakach. Świeci słońce i jest cudowna pogoda. Jest tak ciepło, że jestem ubrana w strój kąpielowy chociaż nie kąpię się w morzu. Wstałam i zaczęłam iść w kierunku baru. Miałam ochotę wypić jakiegoś drinka. Zamówiłam więc przygotowany przez barmana drink i myślałam o Leonie. Czy nie pomyliłam się co do swoich uczuć. Ale mówiłam sobie, że nie warto ciągle o tym myśleć. To przeszłość. Nasza miłość już się skończyła, to koniec. Muszę się z tym po prostu pogodzić. Postanowiłam, że pójdę do pokoju się przebrać na dyskotekę. Jest prawie codziennie a ja wogule na nią nie chodzę. Podeszłam do drzwi z numerem 365 i otworzyłam zamek. Następnie podeszłam do szafy i wybrałam odpowiednie ciuchy. Pobiegłam to łazienki i zaczęłam się szykować. Założyłam na siebie moją ulubioną różową sukienkę i dobrałam do tego pasujący pasek. Nałożyłam jeszcze jasno-niebieską kamizelkę i naszyjnik. Włosy zostawiłam rozpuszczone i delikatnie je pokręciłam. Usta pomalowałam różową szminką oraz rzęsy czarnym tuszem. Powieki delikatnie poprawiłam eye-linerem. Spojrzałam się jeszcze raz w lustro, żeby zobaczyć czy wszystko do siebie pasuje. Wyszłam z pokoju i zaczęłam iść w stronę tam gdzie odbywała się impreza. Zanim się obejrzałam było już ciemno. Spoglądnęłam w lewą stronę i zobaczyłam Leona z jakąś dziewczyną. Nie mogłam w to uwierzyć. Już tak szybko znalazł sobie dziewczynę. Co za dupek! Postanowiłam do niego podejść i dokuczyć mu. Ma za swoje.
- Hej Leon. To już tak szybko znalazłeś sobie dziewczynę. Jesteś skurwysynem - wymamrotałam zdenerwowana.
- Nie mów do mnie tak. A zresztą nie jesteśmy już razem. Odczep się! - krzyknął Leon.
- A co mnie to obchodzi? - zapytałam go.
- Wiesz, że dzisiaj widziałam go z inną dziewczyną z którą się całował - odezwałam się do dziewczyny.
- Co? Chcesz mnie wrobić, żebym nie była z Leonem. Prawda? - zapytała mnie dziewczyna.
- Nie, to prawda - odpowiedziałam partnerce Leona.
- Jesteś pewna, że był to on?
- Tak jestem na 100% procent pewna. Przysięgam - skłamałam dziewczynę.
- Jak mogłeś! Ona ma rację jesteś skurwysynem - powiedziała zła po czym odeszła od Leona.
- Dzięki. Jesteś cudowna po prostu! - wykrzyknął Leon.
- Proszę. Dziękuje za komplement - oznajmiłam.
Nie przejmowałam się Leonem i zaczęłam poszłam na dyskotekę. Gdy już doszłam na miejsce zaczęłam tańczyć. Ta noc była długa. Piłam drinka za drinkiem. W końcu zaczęło mi się robić nie dobrze i kręciło mi się w głowie. Wszystko widziałam podwójnie. Po chwili upadłam na ziemię. Nikt nie chciał mi pomóc. Wszyscy tańczyli i nie zwracali na mnie uwagę. Jakbym była niewidoczna. Spojrzałam na jednego chłopaka. Był szatynem i miał szmaragdowe oczy i był ubrany w jasną koszulę. Tańczył z jakąś dziewczyną. Całował ją namiętnie. Patrzyłam na niego bardzo długo po czym rozpoznałam chłopaka. Był to Leon. Zaczęłam go wołać: Leon! Leon! Pomóż mi! Proszę...

*********************************************************************************


Przepraszam, przepraszam!
Wiem pewnie mnie zabijecie. Przepraszam, że dawno nie było rozdziału, ale byłam strasznie zajęta szkołą i innymi blogami. Ostatnio założyłam dużo nowych blogów i pisze na nich rozdziały. Od dzisiaj będę się pilnować i pamiętać o rozdziałach. Będą one się trochę później pojawiać, ale na pewno nie będzie takich długich przerw jak ostatnio więc nie martwcie się :)
Rozdział 10 = 12 komentarzy
Trochę zaszalałam, ale pod ostatnim rozdziałem było 20 komentarzy. Jestem naprawdę ucieszona. Dziękuje wam bardzo :D Jak na mój blog to jest naprawdę duża ilość. Liczę na was :* Komentujcie!
Besos :*
Gabi <3

Obserwatorzy